Etykiety

przędzenie (28) druty (25) kartka (18) czesanki (17) chusta (12) krzyżyk (11) South American (8) alpaka (7) farbowanie (6) Finnish (5) merynos (5) BFL (4) Devon (4) Szetland (4) album (4) czapka (4) skarpetki (4) szydełko (4) Corrediale (3) jedwab (3) Coburger (2) Spotkanie (2) bawełna (2) bluzka (2) materiały (2) moher (2) rękawiczki (2) Jackob (1) baby moher (1) ciasto (1) kuchnia (1) notes (1) pies (1) polska (1) pudełko (1) sernik (1) sweter (1) szalik (1) szycie (1) wielbłąd (1)

środa, 26 grudnia 2012

Szczotki

Pochwalę się prezentem, jaki dostałam od mojego męża na Boże Narodzenie.
Oto moje szczotki, które mąż wspaniały, mimo braku zrozumienia dla moich pasji i hobbystycznych zajęć, mi kupił, tylko po to, aby sprawić mi przyjemność.


Szczotki, jak widać, od razu znalazły zastosowanie. I niemalże natychmiast, po odpakowaniu, zaczęły rozczesywać moją pofarbowaną alpakę. Wyszło tego 78g (bo od razu postanowiłam zważyć). Zamierzam przeczesać czesankę jeszcze raz, a potem tylko uruchomić wrzeciono i hajda.


niedziela, 23 grudnia 2012

Farbowanie czesanek

Już jutro wigilia, ale przygotowania do niej nie przeszkodziły mi w zafarbowaniu czesanek. Dosyć długo się przymierzałam, zastanawiałam i zbierałam na odwagę. A skoro odwaga się pojawiła, to nie można było takiej okazji zmarnować. Wyjęłam farby do jajek, które jakoś przetrwały od Wielkanocy. Najpierw pofarbowałam Devon - w garnku. Woda z octem, czesanka zanurzona i wlałam z jednej strony kolor żółty (dlaczego wyglądał jak pomarańczowy, skoro miał być żółty?), z drugiej czerwony. Budzik nastawiony na 30 minut. Gdy zadzwonił, wyłączyłam go. Ale z wrażenia i przejęcia nie wyłączyłam pieca i czesanka dalej się grzała. Zorientowałam się po kolejnej pół godzinie. Pozwoliłam jej wystygnąć, wypłukałam - chociaż nie było z czego, bo woda była czysta, wygniotłam i na suszarkę. Teraz wygląda tak: 


W między czasie postanowiłam wypróbować swoich sił w farbowaniu w mikrofali. Ułożyłam na folii zmoczone w wodzie z octem Cordiale (także 100g). Polałam farbką czerwoną i fioletową. Włożyłam do mikrofali, na prawie najmocniejszej mocy. Po 5 minutach wyjęłam. Odwinęłam z folii i pozwoliłam ostygnąć. Potem wypłukałam i .... cały niebieski kolor się wypłukał. Ja wiem, że niebieskiego nie dawałam, ale widać był częścią fioletowego. Wyszła czesanka w kolorze brudnego różu. Też ładnie. 


W garnku tymi samymi kolorami farbowałam moją alpakę - ten niebieski został. Alpaka jeszcze się suszy, zdjęcie zrobię później. 

Czesanki się suszyły, ja przespałam. I rano okazało się, że odwaga do farbowania nadal mnie nie opuściła. I rano wrzuciłam do garnka całe 600g South American. Mam ochotę zrobić z niej sweter dla siebie. Daję sobie rok. 

Jeszcze mokra, obcieka w zlewie. 


Kolory wyszły ciemniejsze niż to widać na zdjęciu, ale i tak za jaśniejsze niż chciałam i się spodziewałam. Ale nie szkodzi.

Samorobne prezenty świąteczne

Dla ważnych kobiet w moim życiu czyli mojej mamy mojej siostry i mamy mojego męża, zrobiłam jako Bożonarodzeniowe prezenty: szaliki - spiralki. Moja siostra już dzisiaj jest u mamy, więc na mojego bloga nie zajrzy, więc mogę pokazać.


sobota, 15 grudnia 2012

Czesanki

Myślę, że lubię prząść. Tzn. dawno tego nie robiłam, ale stale podziwiam prace innych dziewczyn. Moja czesanka z alpaki niestety ciągle nie jest wyprana. Tzn. trochę wyprałam i muszę przyznać, że mimo iż nie jest wyczesana, to jednak cudowna w dotyku. Resztę skończę wiosną, jak się ociepli - ponieważ czyszczę ją na dworze, a teraz to bym chyba nie wytrzymała. 


Ale nie będę czekać tak długo na możliwość uprzędzenia czegoś, dlatego kupiła w e-wełence czesanki: Devon (100g), south american (600g) i Cordiale (100g). No i mam co robić - hurra. Czesanki były z gatunku tych tańszych, więc nawet jak popsuję, to trudno. Ale nie zamierzam popsuć!!! Na razie jestem na etapie - "mam wielką ochotę, ale się boję".


piątek, 30 listopada 2012

Ja kontra szydełko

Nie jestem miłośniczką i znawczynią szydełkowych robótek. Jakoś do mnie szydełko nie przemawia, kiepsko rozumiem schematy i wychodzi mi krzywo. Wbrew temu postanowiłam zrobić na szydełku koronkowe taśmy do zasłon. Zasłony (czyli zasłona i zazdrostka) mają być powieszone na karniszach w kuchni. Jakoś nie miałam siły i ochoty na szycie szelek - ostatnio uszyłam ich 56 do trzech okien w pokoju dziennym i miałam szczerze dosyć. Więc teraz wydziergałam na szydełku taśmy z uchwytami na karnisz. I nawet nieźle wyszło, chociaż oczywiście znawczynie zobaczą tam tysiące błędów, krzywizn itd. ja jestem zadowolona. Jak przyszyję do zasłon (maszyna padła, więc nie wiem kiedy), to pokażę jak to wszystko razem wygląda.



piątek, 23 listopada 2012

przezenty od Przyjaciółki

Niedawno moja przyjaciółka obdarzyła mnie pięknie i pracowicie wykonanymi przez nią prezentami. Śliczną zakładką i serduszkiem. Obie rzeczy, które znalazły już swoje zastosowanie, przedstawiam poniżej.

A tutaj mamy wiszące na drzwiach serduczko



sobota, 17 listopada 2012

Sal - Kalendarz

U Hanulka można zapisać się na nowy Sal - wyszywany krzyżykiem kalendarz. Obrazki są przecudne, więc się zapisałam. Jeden na miesiąc to chyba dam radę zrobić?


czwartek, 15 listopada 2012

Zielona chusta - dla mnie

Zrobiłam!!!!! Udało się!!! Duża chusta, zielona i dla mnie!!! Do czapki i rękawiczek, które pokazywałam wcześniej.

Robiłam ją z cieniutkiego mocherku, drutami nr 6. Początkowo był to wzór gail. Potem trochę mi się znudziło i pojechałam kawałek prosto, by na koniec znowu wrócić do listków gail. Jest delikatna, zwiewna, i cieplutka. Nie będę ukrywać, że bardzo mi się podoba ta chustka. Zresztą zobaczcie sami. Na zdjęciach jeszcze nie jest zblokowana. Ale nie szkodzi i tak widać. Zresztą nie wiem czy w ogóle ją będę blokować. Już dzisiaj ubieram.



kolor najlepiej widać tutaj:


czwartek, 8 listopada 2012

Runo alpaki

Zwariowałam, naprawdę zwariowałam. Zdarzyło się to co prawda już dosyć dawno, ale konsekwencje ponoszę do dzisiaj. Postanowiłam kupić sobie runo alpaki. O tak, tyle dobrego słyszałam o alpace, ze zamarzyło mi się kupić runo, uprząść i zrobić z tego sweter. 

Jak mi się zamarzyło tak zrobiłam. Runo przyjechało pocztą, otworzyłam i przeżyłam szok. 
No tak, osoba przyzwyczajona do pięknej, czystej czesanki ze sklepu nagle dostaje coś takiego. 



Wyczyściłam pierwszą partię. Wyprałam i postanowiłam odwirować w pralce, żeby szybciej wyschło i nie zaczęło cuchnąć. O tak, alpaka przecież się nie filcuje - tak przynajmniej gdzieś przeczytałam. Moja alpaka, w tejże pralce sfilcowała się, że aż pięknie. I tym samym pozbawiła mnie do siebie serca, na jakiś czas. Chciałam ją wyrzucić, sprzedać, cokolwiek byle zeszła mi z oczu. W końcu wylądowała w ogrodowej szopie. 

Ale wracam do niej. Czyszczę po troszeczkę. Może do przyszłego roku się uda.

czwartek, 1 listopada 2012

Zielony komplet

Jesień przyszła na całego.

Zaczęłam robić dla siebie komplet jesienno-zimowy. Lepiej późno niż wcale. Czapka poppy i rękawiczki (bez końców palców – może dorobie do nich klapki na palce – zobaczymy), zrobione są z podwójnej moherowej nitki. Chustkę, którą dopiero wrzuciłam na druty robię z cieniusieńkiej pojedynczej. Ale chustkę zawija się kilka razy, więc mam nadzieję, że będzie mi w niej ciepło. 
Wbrew temu co widać na zdjęciach, wszystkie części kompletu są robione tą samą nitką i mają dokładnie ten sam kolor. Ale niestety zrobione są n a innym tle, więc kolor wydaje się inny. 

czwartek, 25 października 2012

Skończyłam

Blog zarasta pajęczyną, ale ręce nie. Udało mi się skończyć komplet dla mojej córci. Czapkę poppy pokazywałam już wcześniej. A teraz dorobiłam do tego rękawiczki (bez końcówek palców - takie jesienne) i chustkę. Miała wyjść trójkątna i nie wiem dlaczego wyszła wydłużona. Ale córcia lubi tę chustkę, więc nie ma czym się przejmować.


czwartek, 18 października 2012

Karteczka córeczki



Póki co nie mam swoich prac, którymi mogłabym się pochwalić, więc pochwalę się kartką, jaką zrobiła moja córcia. Dodam, że jest to pierwsza kartka tej mojej córci.




czwartek, 2 sierpnia 2012

Już sierpień

Zaczął się sierpień - chciałabym się tutaj zostawić linki do prac innych autorek blogów, które to prace w właśnie w sierpniu po prostu mnie zachwyciły.

W sieci na pewno jest bardzo dużo innych fajnych prac. Jeśli chcesz - możesz je dodać.


sobota, 28 lipca 2012

Coś wygrałam - ja? Niemożliwe

Nie spodziewałam się żadnej wygranej. Nigdy mi nie szło w losowaniach. Raz w życiu wygrałam książkę, której dwa egzemplarze stały już u mnie na półce. A tu proszę - dostałam najpierw informację od Jadzika z Krzyżykowej Krainy, a wczoraj paczuszkę, a w niej same przyjemne rzeczy 


Od razu z córciami usiadłyśmy sobie do kawusi i cukiereczków aby przeglądać książeczki. Jak ja lubię czytać!!!! 

Pięknie wyszywana serwetka wylądowała na wezgłowiu fotela, świetnie tam pasuje.

piątek, 27 lipca 2012

Sal Madam 1/4 za mną

Dobrze sie wyszywa ten wzór i naprawdę fajnie wychodzi, pomimo licznych błędów, które popełniłam. Ale co tam - tak normalnie to ich nie zauważam. Wyszły w trakcie wyszywania - coś tam się nie zgadzało i musiałam kombinować. I tak pewnie będzie do końca. 


niedziela, 1 lipca 2012

Co słychać w czerwcu?

Mam świadomość, że na mojego bloga "wchodzi" niewiele osób. Prawdę mówiąc wcale się nie dziwię - co chwilę znajduję niesamowite blogi, niesamowicie utalentowanych osób. Ale mimo wszystko chciałabym dowiedzieć się jak minął Wam czerwiec? Jeśli zechcesz się ze mną czymś podzielić, pokazać jakąś swoją pracę, to proszę skorzystać z poniższej tabelki. W górny wiersz wpisz swoje imię lub nick lub nazwę bloga, a może nazwę tego, co chcesz pokazać, a w dolny wpisz adres internetowy.

Dziękuję bardzo

sobota, 30 czerwca 2012

Coś tam....

Działam.

Udało mi się kupić szkło powiększające. Ale nalatałam się po Warszawie... jak dziki Reks!! Kilka dni temu poszłam do swojej ulubionej pasmanterii w Galerii Mokotów. Mieli bardzo fajne szkło powiększające, zakładane na sztywno na szyję, takim plastikowym uchwytem. Niestety cena nie była wówczas adekwatna do moich zasobów finansowych i musiałam parę dni poczekać. Wpływ na konto, więc ja myk do galerii - szukam sklepu, szukam i nie mogę znaleźć. Ja rozumiem, ze galeria duża no i ja nie mam zbyt dobrej orientacji (a raczej pamięci) przestrzennej, no ale bez przesady - byłam w tej pasmanterii nie raz. W końcu zapytałam jakiejś dziewczyny sprzedające w jakimś tam maleńkim sklepiku, a ona mi na to, że zamknięto i nie wiadomo czy otworzą, czy też w ogóle zlikwidują. Normalnie załamałam się. Zaczęłam szukać innej pasmanterii. No ale one nie są zbyt gęsto porozsiewane po naszych miastach, no i Warszawa nie jest tutaj wyjątkiem. Telefon do męża i córki niech poszperają w internecie. Coś znaleźli na Marszałkowskiej 1. Jadę więc, a tam monopolowy. Znowu szukam. Jakaś pani z pracowni krawieckiej przy tejże Marszałkowskiej pokierowała mnie na ulicę Widok. Pojechałam. W środku niestety niewiele - w stosunku do tej pasmanterii w Galerii Mokotów, prawie nic. No trochę różnych rzeczy do decoupage - bądźmy sprawiedliwi. Przypomniałam sobie, że kiedyś widziałam pasmanterię na Mokotowie, kojarzyłam, że było to przy Polskim Radio. Jadę. Niestety po pasmanterii ani śladu, widać coś mi się pomieszało. Jakaś pani skierowała mnie na Wołoską (kawał drogi, no ale ja na piechotę). Doszłam. Maleńka, bez szkła powiększającego... buu.. Zrezygnowana wsiadam w autobus. Jadę do Śródmieścia i po drodze... poznaję ulicę, a na niej zapamiętana z Mokotowa pasmanteria (oj do Radia kawał drogi). No i mieli szkło powiększające. Nie takie cudne jak tamto w Galerii Mokotów, ale trudno. Kupiłam i mogę już wyszywać. Na razie dosyć trudno mi się to robi, bo nie jest "na sztywno" zawieszone, tylko na sznureczkach, ale może się nauczę.





Mały kawałek Sal Madam - Madam Butterfly zrobiony:




Ponadto zaczęłam robić jeszcze jeden projekt: komplet jesienny dla mojej córci. Na komplet mają się składać: czapka, rękawiczki i chustka. Czapkę już zrobiłam - zaskoczyłam sama siebie, że tak szybko:





poniedziałek, 25 czerwca 2012

SAL

Zabrałam się za SAL Madam. Będę wyszywać panią z motylkami we włosach. Brązową nitką, bo pasuje mi do kanapy, a ja zamierzam ozdobić tym haftem poduszkę. 


Niestety okazało się, że przez lata, w czasie których nie wyszywałam siadł mi wzrok i muszę kupić sobie odpowiednią lupę. No dobra, kupię sobie.

wtorek, 19 czerwca 2012

Bluzeczka

Udało się. Zajęło mi to prawie rok, ale w końcu się zabrałam i skończyłam bluzeczkę z bawełny. Taką samą jak ma moja córcia, tylko oczywiście rozmiarek większy. 


środa, 13 czerwca 2012

11 pytań

Zostałam zaproszona przez Rzeszowiankę do zabawy 11 pytań.



1. Każda oznaczona osoba musi odpowiedzieć na 11  pytań załączonych na blogu zapraszającego, a odpowiedzi  wpisać na swoim blogu.
2. Następnie wybierasz 11 nowych osób do zabawy, ich podlinkowane nazwy wymieniasz w swoim poście. Nie wybieraj osób, które mają już powyższy tag. Oznacza to, że brały już udział w zabawie.
3. Utwórz 11 nowych pytań dla osób wybranych i napisz je w swoim poście, zawierającym powyższy tag..
4. Zaproś wybrane osoby do zabawy. 


No to odpowiadam na pytania Rzeszowianki:


1. Książka czy czasopismo? I jedno i drugie - chociaż ostatnio częściej czasopismo
2. Haft czy szydełko? Haft bez dwóch zdań - ja nie bardzo wiem, co się robi z szydełkiem.
3. Na deser owoc czy ciastko? - Rozum mówi owoc, a ślinka że ciastko.
4. Pies czy kot? - Border Collie (nie wiem,  czy te psiaki jeszcze zaliczają się do psów. Właściciele twierdzą, że to jednak coś więcej)
5. Szpilki czy balerinki? adidasy
6. Swój biznes czy praca na etat? wolałabym swój biznes, ale bardziej nadaję się na etat
7. Owoc czy warzywo? to jest łatwe - OWOC
8. Jogurt naturalny czy z owocami? z owocami, a szczególnie z truskawkami
9. Makijaż naturalny czy wieczorowy? od kilku lat naturalny, najlepiej taki bez kosmetyków
10. Spodnie czy spódnica? zdecydowanie spodnie
11. Blog czy facebook.Facebook mnie pokonał

A teraz moje pytania:

1. Dom czy szkoła?
2. Koszykówka czy pływanie?
3. Haft czy druty?
4. Wieś czy miasto?
5. Ziemniaki czy ryż?
6. Wełna kupiona czy uprzędziona samodzielnie?
7. Morze czy góry?
8. Dzień czy noc?
9. Rower czy kanapa?
10. Żarówka czy świeca?
11. Tramwaj czy samochód?


A zaproszone osoby to:
1. Ania
2. Justycha
3. Zauroczona haftami
4. Chaga
5. Becia-Be
6. Robótkomaniaczka
7. Jolwinia
8. Guga
9, Beata Jarmołowska
10. Eve-Jank
11. Anust

niedziela, 3 czerwca 2012

SAL Madame

Zapisałam się do wspólnego wyszywania SAL Madame. SAL właśnie to oznacza - robienie czegoś niejako wspólnie, a tak naprawdę to ze wspólnego wzoru. Tego właśnie się dowiedziałam - cóż, człowiek uczy się całe życie.

Banerek poniżej. Bardzo podobają mi się te wzory i mam ogromną ochotę je wyszyć. Już nawet mam pomysł co z tymi obrazkami zrobię. Wszyję je w poduszki. A ponieważ u mnie wszystko brązowo-jakieś-tam, to i kolorki muszę dopasować. Zapewne zajmie mi to ze trzy lata, ale co tam - czyż nie są piękne?


Haft krzyżykowy był moją pierwszą kraftową umiejętnością. Wyszywałam krzyżykiem już jako mały dzieciak. Kanwy w tamtych czasach nie było, a i o mulinę było trudno, więc moja mama kupiła mi kiedyś lniane płótno - takie z grubymi nitkami, powyciągała co czwartą nitkę tworząc kratki, a potem dała mi małe kłębuszki wełny. Nic z tych prac nie przetrwało do dzisiaj oprócz przekonania, że haft krzyżykowy jest po prostu cudowny.

czwartek, 24 maja 2012

Zielona Magnolia

Wielki talent objawił się w moim domu. Córcia postanowiła zrobić kartkę. I cudnie jej wyszła. Zresztą zobaczcie sami.

 





środa, 23 maja 2012

Dzień matki - karteczki

Zrobiłam dwie proste karteczki na dzień matki - jedną dostanie mama mojego męża, drugą moja. Jeszcze nie wiem, która której przypadnie w udziale. Są takie inne.





sobota, 21 kwietnia 2012

Stabilizacja

Pełnej stabilizacji jeszcze nie mam, ale już się przeprowadziliśmy "na swoje" i powoli się urządzamy. Ostatnie miesiące były doprawdy wariackie. Ale już widać zbliżający się koniec tego szaleństwa. Jeśli ktoś by mnie pytał, to nie lubię urządzać mieszkania, wybierać kafelek czy mebli. Taka akcja po prostu mnie przeraża i przygniata. 

Oczywiście nie był to czas, gdy człowiek zabiera się za jakieś rękodzieło. Trzeba było pilnować ekip wykańczających, zamawiać różne materiały o istnieniu niektórych nie miałam pojęcia. Za to już niedługo zrobi się spokojnie i będę miała własne biurko do ... swoich spraw: np. do robienia scrapbooking'u. I w sypialni nie będzie komputera, i wkrótce usiądę sobie na fotelu i zabiorę się za rozpoczętą tunikę. Miała być zrobiona co prawda na zeszłoroczne wakacji. No ale nic to, w tym roku też przecież będzie lato.